Witam; no nie moge sie nie włączyc w ta dyskusję. O brzmieniu wzmacniacza decyduje bardzo wiele czynników w jego układzie; tranzystory stopnia mocy maja na to równiez wpływ, ale nie decydujący. Jednym z najwazniejszych współczynników wzmacniacza jest SR - slew rate; podaje on szybkośc narastania sygnału wyjsciowego. Tak na prawde, wszystko od tego zalezy - również pasmo częstotliwości. O "obcinanie sopranów" bym sie nie obawiał - samo okreslenie jest zreszta dość mało precyzyjne. Jeszcze raz - kolejny - powołuje się na opinię jednego z bezwzglednych autorytetów w dziedzinie audio - Nelsona Pass'a: nie ma żadnego uzasadnienia, aby dążyć do wysokiego SR wzmacniacza; wg badań, w rzeczywistym dzwieku (wszelkiego rodzaju dostepne źródła dzwieku) nie ma przebiegów o szybkosci narastania wiekszej, niz 0,5V/mikrosek.
Zatem, jeżeli wzmacniacz ma SR=~10, to jest to wartość zupełnie wystarczająca do bezbłędnej reprodukcji. A taką wartośc uzyskuje sie dośc prostymi środkami. Oczywiście, SR to nie wszystko, ale współczesne konstrukcje z problemem szumów i zniekształceń liniowych i nieliniowych oraz problemami TIM radza sobie z natury rzeczy bardzo dobrze.
Audiofile zresztą przywiąuja taka sama wagę do wszystkich elementów zestawu - od źródła do głosników, włacznie z przewodami połaczeniowymi.Zatem sam wzmacniacz nie decyduje jeszcze o ostatecznym efekcie.
Pozdrawiam, PI