Jak nie obwiniesz wszystkiego co się da taśmą - to co ma się stać?.

Doczepiony na końcu lontu rezystor odpali go, a lont zacznie sie spalać ku górze. Więc ten kawałek z rezystorem powinien pod wpływem grawitacji po prostu odpaść. No chyba że ten lont jakiś dziwny i wzmacniny drutem stalowym

. Po drugie, rakieta stoi na prowadnicy więc trzeba tylko sprawdzić czy lont rozsypuje się w pył po spaleniu, a dla pewności umocować drut gdzieś przy wyrzutni. Ja odpalałem tylko małe rakietki(sylwestrowa improwizacja), więc zastosowałem co miałem pod ręką - drut nawojowy 0,4mm długości ok 5m(w zasadzie 2x5m) - stąd stosunkowo duże napięcie. Jak dasz grubszy - to możesz zejść do 12v i rezystorków kilka om. Musisz wypróbować które najlepiej sie zapalają. Z tego co empirycznie sprawdziłem, przy 12V te 36om też sie niby palą (w końcu traci się na nich ok 4W), ale głównie dymią i po dłuższej chwili dostają przerwy - mało żaru więc raczej się to nie nadaje. Ale podanie juz 25V powoduje gwałtowne rozżarzenie i farba którymi są pomalowane zaczyna buchać żywym płomieniem. Po prostu wszystko zalezy z jakiej odległości chcesz odpalać.
Jak z kilku metrów i masz te 20 - 30V to możesz nawet przewodem telefonicznym - w końcu przy takim napieciu i prądzie 0,5A wytwarza sie juz kilkanaście watów. Jak dalej - to potrzebna prosta matematyka aby obliczyć spadek napięcia na przewodzie i zastosować odpowiednio gruby przewodnik( R=ro *(l/s)) gdzie ro - przewodność miedzi roCu = 0,0175 om*mm^2 /m gdzie s(przekrój przewodu)=[mm^2] a l=[m] - znajdziesz podobne zadania w każdej książce do elektrotechniki.
Widziałem gdzieś patenty z zastosowaniem jako żarnika zbitej żaróweczki od latarki. Ale to drogie i kłopotliwe rozwiazanie.
A jak sie boisz o niewypał to zawsze możesz doczepić przy rezystorze ze 2 główki od zapałek.
Inna sprawa gdy silnik rakiety odpalany jest na spiralkę grzejną ale jak zegniesz koncówke rezystora wzdłuż korpusu to powinien wejść w stożek silnika.