Temat znany od lat, znany rowniez mi... ale moze warto o tym podyskutowac :) A przynajmniej miec cos na pierwszego posta :D
W ramach rozrywki wyprodukowalem sobie zegar elektroniczny.
ATTtiny26 + DS12887 + 4x4511 + 2x2x7seg.
Bez wyswietlaczy RTC chodzil normalnie, mrygal dwukropkiem (SQW) i sie programowal. Po dolozeniu wyswietlaczy - dyskoteka :/
W akcie desperacji odlaczylem wyswietlacze - wszystko w najlepszym porzadku. Podlaczylem 2 - dziala. 4 - znow to samo:(
Wreszcie zaczalem grzebac przy stabilizatorze napiecia (LM317T) - logicznie (chyba;) podejrzewajac ze ledy powoduja spadek napiecia (a jak wiadomo DS tego nie lubi i przy 4,5V sie odcina).
I tu najwieksza niespodzianka. Uklad zaczal pracowac poprawnie po _obnizeniu_ :O napiecia do ok. 4,7V!
Po kilkunastu probach postanowilem dolozyc kondensatory 2x1000uF i powrocic do 5V. Okazalo sie ze wszystko dziala teraz jak nalezy(!).
Nie wiem dokladnie co odbilo Dallasowi ale dodam tylko ze "jak w ksiazce pisze" w ukladzie jest po 100n na procku i dallasie a calosc bierze 250mA - czyli znacznie ponizej mozliwosci LM317...
Mam nadzieje ze nie zostane posadzony o zbytnie lamerstwo ;)
Ale przyznaje sie ze nie do konca rozumiem zachowanie ukladu - zwlaszcza tego ze zaczal dzialac po obnizeniu napiecia.
Jesli temat zasilania jest jeszcze choc troche ciekawy - prosze o komentarze :)