Witam; Panowie, nie jest to na pewno bezpiecznik termiczny, bo te maja zupełnie inna budowę. Mozna obejrzec je w róznych katalogach, poza tym, aby bezpiecznik spełniał okreslone wymagania w instalacjach 230V, musi miec okreslona konstrukcje, czego ten, w sposób widoczny nie ma. Przychylam sie do tezy, że jest to dioda. Jak wiadomo, spadek napięcia na złaczu półprzewodnikowym zalezy od temperatury. Fakt ten jest dość często wykorzystywany w urzadzeniach sterowania i automatyki, gdzie nie jest wymagana szczególna dokładność. Wykorzystuje sie tu diody, ale także tranzystory, dokładniej ich złącze CB, spolaryzowane w kierunku przewodzenia. Jak widomo, napiecie na takim złączu zmienia się o ok. 2,3mV/st.C. Jest taka zalezność, której nie chcę z lenistwa tu przytaczać, ale znana wszystkim, którzy cos tam czytali o półprzewodnikach. No dobra, tak, czy siak, ten fakt sie wykorzystuje w pomiarach i sterowaniu i potrzeba do tego wzglednie niewiele elektroniki. Co do temperatury - jeżeli złacze jest podgrzewane z zewnątrz (czyli wzrost temperatury nie wynika ze strat U*I w złączu), to byc może jest ono w stanie wytrzymać nieco więcej, niż 200stC. Praktyka pokazuje, że są tu rzeczy dziwne - wokół wyprowadzeń diod prostowniczych wlutowanych w płytę widziałem wielokrotnie ślady nadtopień cyny, co świadczyło o wystepowaniu temperatur na tych wyprowadzeniach rzędu 280 - 300 stC!!!!!!!! A diody pracowały mimo to !!!!!!

Reasumując - po upewnieniu sie, że w tym żelazku jest rzeczywiście jakaś elektronika, to optowałbym za diodą - może być 1N4148.
Tak,czy inaczej - życze powodzenia,
PI