Cała ta dyskusja ma nieco akademicki charakter (no cóż, to forum znajduje się na uczelni

) i licytowanie się najniższym poziomem szumów wyrażonym we współczynniku szumów troszkę mija się z celem.
Kiedyś dawno temu budowałem wzmacniacz, którego schemat był zamieszczony w Elektorze, wzmacniacz o rewelacyjnych parametrach (no, tak prawie) i bardzo dobrym odstępem sygnał-szum. Tranzystory wejściowe to były pary BC550C i BC560C, uważane nie tak dawno jeszcze za jedne z najmniej szumiących tranzystorów.
Tylko że sam współczynnik szumów niewiele nam mówi. Tak naprawdę parametrami istotniejszymi są gęstość szumów napięciowych (volty na pierwiastek z herca) oraz gęstość szumów prądowych (ampery na pierwiastek z herca). Kolosalne znaczenie ma też impedancja źródła: jeśli jest ona duża podstawowe znaczenie ma szum prądowy, jeśli niska, przeważać może wpływ szumu napięciowego.
Kolejna sprawa to użyte elementy o czym już była mowa.
Dodatkowo, trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nawet układ o niesamowicie dobrych parametrach (teoretycznych) będzie działał beznadziejnie bo kontruktor źle poprowadził masę w układzie

Z powodu przydźwięku sieciowego (na przykład) stosunek sygnał-szum ( czy też dynamika) spadnie na łeb na szyję o nawet kilkadziesiąt decybeli !!
Odsyłam zainteresowanych tematem choćby do noty katalogowej znakomitego przedwzmacniacza niskoszumnego Analog Devices - SSM2017. Bardzo dobry pamiętam, był też cykl artykułów Piotra Góreckiego chyba w Elektronice dla Wszystkich, właśnie o szumach w układach.
Pozdrawiam